Zamknij na chwilę oczy. Co dla Ciebie jest wartością? Często można usłyszeć „Praca i rodzina. I zdrowie”, a zwykle „Nie wiem, tak na szybko to nie odpowiem, potrzebuję trochę się zastanowić. Ale w jakim dokładnie kontekście?”. No, to faktycznie jesteśmy w głębokim kryzysie, bo w takim przypadku nie podołamy wyzwaniu obecnych czasów, które przejawia się powszechnym nawoływaniem do „przewartościowania swoich biznesów, gospodarki i tego, co ważne”. Nie podołamy nie tylko dlatego, że nie do końca orientujemy się jak wartość określić, ale przede wszystkim dlatego, że umknęło nam, że to przewartościowanie już dawno się wydarzyło i funkcjonujemy w świecie wartości zafałszowanych i nierozpoznanych.

Edukacja. 

Nauczyciele kształcący kolejne pokolenia mają misję przekazania im wiedzy i narzędzi przygotowujących do poruszania się w złożonym, zmieniającym się świecie, inspirowania do rozwoju i budowania dobrej przyszłości. Często jednak wręczają młodym ludziom dzidę i uczą jak upolować mamuta. No, ale mamuty niestety wyginęły jakiś czas temu, więc… Nic jednak dziwnego, bo oni też kiedyś dostali taką dzidę i pomimo nieśmiałych uwag, że nikt już dawno mamuta nie widział, nakazano im pielęgnować tę wiedzę i przekazywać ją dalej. Nie mają wielkiego wyboru, a pewnie i chęci, zwłaszcza, że płaci się im za liczbę przepracowanych w placówce godzin a nie za wielką odpowiedzialność, jaka na nich spoczywa w związku z wyposażeniem młodych ludzi w samodzielność, mapę procesów rozumienia, wiedzę i mądrość – od nich przecież zależy, jak będzie wyglądała przyszłość świata. Niestety ramy edukacyjne są sztywne i ciasne. Nawet jeśli grupa nauczycieli, pedagogów, dyrektorów, zwykle z placówek prywatnych, buntuje się i wie, że szukanie mamuta jest nieperspektywiczne, to musi samodzielnie zdobyć środki i pokonać wiele trudności. Ostatecznie potwierdzenie ukończenia kolejnych poziomów edukacji opiera się na jednolitym dla wszystkich uczniów sprawdzianie z poruszania się wewnątrz, wspomnianych powyżej, skostniałych ram.

Złożoność systemu edukacji wymaga zaangażowania w jego tworzenie wszystkich zainteresowanych, dopasowywania programu, narzędzi i zasobów do współczesnych i przyszłych wyzwań, wprowadzenia nowych tematów, elastyczności, ale przede wszystkim powszechnego dzielenia się wiedzą, doświadczeniami i ciągłego uczenia się osób dorosłych. Edukacja potrzebuje mieć wymiar powszechny i ciągły, być nastawiona na rozumienie złożonych zjawisk i wyposażać w metody, modele, strategie funkcjonowania w złożonych systemach. Wspieranie oddolnych inicjatyw edukacyjnych, umożliwianie i ułatwianie ich podejmowania pozwoliłoby łatwiej i szybciej wprowadzić pożądane zmiany, przestałoby hamować samoorganizację systemu złożonego.  Co z tego, skoro nauczyciel dla wielu przestał być mistrzem, edukacja przestała być wartością, a oświata straciła swoje znaczenie.

Zdrowie.

W obecnych czasach służba zdrowia to bardzo drażliwy temat. Mam dość nieprzyjemne doświadczenia w tym obszarze i mogłabym rozpisywać się o opóźnieniach, niekompetencji lub braku empatii (to nie fanaberia, ale jeden z bardzo istotnych czynników mających wpływ na proces leczenia) w służbie zdrowia, ale taka sytuacja z czegoś wynika. Właściwe pytanie brzmi: co jest tego powodem? To jeden z kluczowych, najpotrzebniejszych nam systemów, a jednak wcale nie traktuje się go ani priorytetowo, ani systemowo. Pracownikom płaci się za czas pracy (!) nie uwzględniając w wynagrodzeniu ich ogromnej wiedzy i jeszcze większej odpowiedzialności za nasze zdrowie i nasze życie. Nikt, kto jest zmęczony i zrezygnowany, nie będzie ani kompetentny, ani empatyczny. Wspomnę tylko, że specjaliście od naprawiania pralek płaci się za to, że wie, gdzie uderzyć młotkiem. System służby zdrowia potrzebuje elastyczności, dostosowania do obecnych czasów, umożliwienia i ułatwienia korzystania z współczesnych osiągnięć w postaci technologii, narzędzi, zasobów wiedzy. Potrzebuje, by tworzyli go wszyscy zainteresowani, bo to nie są oddzielne grupy w postaci medyków, pacjentów czy NFZ-tu, które na siebie nie wpływają i można traktować ich odrębnie. W tym momencie drożny przepływ interakcji między nimi jest zaburzony, blokowany brakiem środków i biurokracją, a biurokracja to nic innego, jak próba centralnej kontroli systemu, który nie jest hierarchiczny czy nawet liniowy. Ciężko mi nawet pisać o zasadach, na jakich przyznawane są środki, a więc energia, której system służby zdrowia potrzebuje do sprawnego funkcjonowania. Brak dopływu energii z zewnątrz prowadzi do wzrostu entropii, która jest miarą nieuporządkowania. I to widać w całym systemie złożonym, jakim jest państwo. Zdrowie pojedynczych elementów, czyli ich sprawność, efektywność, zadowolenie i poczucie bezpieczeństwa, wpływa na nich samych i cały system, w którym funkcjonują. Niektóre wspaniałe oddolne inicjatywy mają tego świadomość i działają w tym kierunku, zgodnie z potrzebą samoorganizacji systemu złożonego, jednak zamiast wsparcia napotykają na sztucznie wymuszany opór i utrudnienia. Niestety zdrowie (zarówno pacjentów jak i medyków) przestało być wartością.

Znów zdrowie.

Globalna gospodarka oparta na niezrozumieniu systemowych zależności, eksploatująca tanie zasoby energetyczne i tanią pracę, nadwyręża szeroko pojęte zdrowie, a co za tym idzie dobrostan, całej planety. Do funkcjonowania i przeżycia potrzebna jest nam energia fizyczna, ale jak się okazuje równie ważna jest ta umowna, czyli środki pieniężne. W obecnych czasach jedna od drugiej jest zależna, połączona nierozerwalną relacją. Ta pierwsza się wyczerpuje a ponadto, choć z jednej strony pozwala nam żyć, to z drugiej temu życiu zagraża poprzez naruszenie równowagi ekosystemu, zanieczyszczanie środowiska, zwiększanie globalnego ocieplenia czy używanie niebezpiecznych dla zdrowia substancji niezgodnie z ich przeznaczeniem. Błędne założenia początkowe, w postaci zignorowania ceny naturalnej energii na rzecz energii umownej, doprowadziły do niebezpiecznego zaburzenia w całym systemie. Teraz globalna ekonomia potrzebuje natychmiastowych, ale przede wszystkim systemowych zmian. To wiąże się w pierwszej kolejności ze zmianą sposobów myślenia, które wymagają perspektywy systemowej i rozumienia złożoności, jak również wymiany wiedzy pomiędzy ekspertami, korzystania z niej i dążenia do wspólnej mądrości.

Tworzenie „zielonych” rozwiązań, które są ekologiczne w użytkowaniu, ale znacznie bardziej szkodliwe dla środowiska w produkcji (por. silniki elektryczne, torby bawełniane) nie jest rozwiązaniem, bo bilans korzyści i strat nie został już w pierwszej fazie przemyślany systemowo.

Idąc tym tropem załóżmy, że normą powinny być produkty nie zawierające szkodliwych dla człowieka lub pozyskiwanych w szkodliwy sposób substancji. To te produkty, które mają je w swoim składzie powinny być wyjątkiem i zostać oznaczone „Uwaga, zawiera olej palmowy, parabeny itp.”. Teraz jest jednak odwrotnie. Ta nieduża zmiana na etykietach odwróciłaby cały proces myślowy kreując wielką zmianę ekonomiczną. Na razie dla wielu zdrowie konsumentów jest hasłem reklamowym, a nie wartością.

Pieniądz. 

Dystrybucja naszej największej, obok religii, społecznej umowy, czyli pieniądza, jest tak naprawdę dystrybucją wartości umownej. Jest stworzeniem namacalnej formy abstrakcyjnego i nie do końca mierzalnego pojęcia wartości, uniwersalnym i wygodnym ułatwieniem, umożliwiającym szeroką kooperację podmiotów. Jest też umowną, sztuczną energią dostarczaną systemowi. Jednak energia ta, dystrubuowana nierównomiernie i akumulowana w niektórych miejscach systemu, zamiast pomagać w utrzymywaniu stałego poziomu entropii wzmaga nierówności, co prowadzi do chaosu w postaci powtarzających się, coraz częstszych kryzysów. Ponadto sztuczne pompowanie jakości pieniądza sprawia, że „wartość” przestała przekładać się na wartość. Trudno to zmienić. Proponuję powrócić do określenia tego, co jest faktycznie ważne dla dobrobytu i przetrwania systemu złożonego jakim jest cywilizacja.

Aktualny ostatnio dla Polski kontekst to wybory prezydenckie, więc się nim posłużę. Zamiast dystrybuować pieniądze na kampanie wyborcze, czyli rozpowszechnienie i wzmocnienie wizerunku kandydatów, co nie przynosi żadnych namacalnych korzyści dla całości, a jedynie egoistyczne zaspokojenie każdego z zaangażowanych podmiotów, te same środki mogłyby być przeznaczone na rzeczywiste działania kandydatów w wybranych przez nich obszarach. Z jednej strony pokazałoby to ich umiejętności, kierunki działań i zaangażowanie, a z drugiej skutkowałoby realnymi projektami przekładającymi się z umownej wartości pieniądza na wielowymiarową wartość faktyczną.

Aby pieniądz pozostał wygodnym środkiem wymiany, nie powinien rozwijać się w kierunku bycia wartością samą w sobie. Być może wprowadzenie możliwości poświęcenia określonej ilości czasu na dobrze pomyślane i zaplanowane inicjatywy ekologiczne, społeczne czy kulturalne mogłoby w niektórych aspektach zastąpić wymianę pieniężną (np. obniżenie podatku) na rzecz wprowadzenia do obiegu szerzej pojętych wartości. Musi być to jednak usankcjonowane, a co najważniejsze ułatwione i współtworzone przez podmioty decyzyjne, by wartość umowna równoważyła się z wartością faktyczną.

W dużym stopniu odeszliśmy od tzw. „pracy rękami”, pracy bliżej natury i bliżej człowieka. Coraz szybszy rozwój technologiczny nie współgra z naturalnym rozwojem człowieka i nie daje mu czasu na przystosowanie się do zmian.  Potrzebna jest przestrzeń będąca buforem pomiędzy tym stanami. Badania filozofii szczęścia różnych krajów wskazują na tendencje jednostek do szukania aktywności opartych na majsterkowaniu, odzyskiwaniu, tworzeniu, hodowaniu, a to ma znaczenie nie tylko dla środowiska, lecz również dla ludzkich relacji, psychiki i wartości. Rozwój i „praca rękami” wcale nie muszą się wykluczać. Nie chodzi o to, by zmieniać cały styl życia, który dotąd wypracowaliśmy i hamować postęp. Jednak bez zmian systemowych (czyli uwzględniających wzajemny wpływ różnych obszarów i stopień ich zależności), nastawienia na potrzebne innowacje, dzielenia się wiedzą, współpracy, wspierania inicjatyw oddolnych, zawodowych ekspertów a nie zawodowych polityków, wartości zostaną tylko w sferze umownej.

Samoorganizacja

Język dynamicznych systemów samoorganizujących się, może być lepszy niż język komputerów, czyli deterministyczny. Oddolne inicjatywy są wartością, bo dostarczają informacji i wiedzy o faktycznych potrzebach czy ograniczeniach, pozwalają na rozdzielenie procesów decyzyjnych i sprawniejsze rozplanowanie działań. Ułatwienie i wsparcie samoorganizacji systemu, która może w znacznym stopniu wspomóc jego sprawne funkcjonowanie, nie stanowi jednak wartości dla ustawodawców.

Różnorodność

Człowiek jest systemem złożonym. Każdy z jego elementów i podsystemów, choć inaczej zbudowany, pełniący różne funkcje, inaczej działający, składa się na całość, która rozwija się i starzeje w tym samym czasie. Wystarczy, że jeden element zostanie zaniedbany, a cały system, człowiek, będzie chory lub umrze nawet, jeśli inne elementy działają bez zarzutu. Nie inaczej jest z organizacją, społeczeństwem, państwem, światem. A jednak różnorodność nadal nie jest wartością.

Życie

Wobec braku szacunku do fauny i flory, do zasobów naturalnych, do mniejszości, do różnorodności, wobec niechęci do podejmowania procesów rozumienia – życie przestało być wartością. Ale czy kiedykolwiek dla rodzaju ludzkiego, tak naprawdę było?

Łatwo zaczęliśmy tracić to, co do tej pory zostało wypracowane. Źle ulokowany strach, błyskawiczne i bezrefleksyjne „przewartościowanie” naszego życia w sytuacji, którą uważamy za niespodziewaną, może poważnie zaburzyć to, do czego zaczęliśmy dojrzewać i do czego zaczęliśmy się poczuwać. Nie mamy już marginesu na popełnianie błędów idąc na skróty, eliminując procesy rozumienia i rezygnując z podejścia systemowego. Wartości w tym procesie są bezpiecznikami.

Otwórz oczy. Co jest dla Ciebie wartością?